Jak dobrze zrozumieć problem?

Jak dobrze zrozumieć problem?

Czy właśnie spędziłam trzy godziny na rozwiązywaniu problemu, którego nie było? Być może. Nie uważam jednak tego czasu za stracony, ponieważ nauczyłam się wielu nowych rzeczy, oraz upewniłam się we własnej wiedzy. Jednak pomijając rozwój technicznych umiejętności, to jest inna, jeszcze ważniejsza rzecz, którą przypomniałam sobie dzięki tej sytuacji. 

Najważniejsze jest to, żeby właściwie zrozumieć jaki jest problem i co trzeba zrobić. Trzeba zadawać pytania, dużo pytań i najlepiej właściwych, ale te nieprecyzyjne też czasami pomagają. Choć w codziennym zabieganiu wydaje nam się, że wystarczy zrozumieć mniej więcej, ale to nie do końca prawda. Bo później spędzamy trzy godziny nad czymś zbędnym.

Jak upewnić się, że właściwie rozumiemy zadanie/oczekiwania wobec nas? 

  1. Ustal główną usterkę

Postaraj się być precyzyjn_ – im lepsze pytanie zadasz, tym szybciej dojdziesz do tego, co trzeba naprawić. Np. załóżmy, że klient zgłosił, że nie działa formularz na stronie www. Pytania, które zadać najpierw to: co to znaczy, że nie działa? Albo: co konkretnie przestało działać? Trzeba zdobyć więcej szczegółów o sytuacji, ponieważ często zdarza się, że usterka wcale nie jest usterką ale oznacza, że formularz np. wygląda inaczej, niż go klient zapamiętał.

  1. Upewnij się, że rozumiesz 

Żeby upewnić się, że dobrze rozumiesz zadanie sparafrazuj własnymi słowami to, co przed chwilą usłyszał_ś. Postaraj się to zrobić neutralnym tonem, żeby nie urazić drugiej strony. Mogłoby to brzmieć mniej więcej tak: Czyli formularz nie zapisuje podanych danych. Czy dobrze to rozumiem? 

  1. Nie bój się powiedzieć, że nadal nie rozumiesz 

Są takie momenty, w których wolimy nie mówić, że czegoś nadal nie rozumiemy i nie dopytywać dalej. Ale to jest błędne podejście. Jeśli klient zaczyna Ci jeszcze raz tłumaczyć, tymi samymi słowami, musisz sprawić, żeby spróbował wyjaśnić Ci to inaczej. W tym celu:

  1. Zadaj pytania pomocnicze

Czasami więcej informacji zdobędziesz dopytując o szczegóły, np. zapytaj kiedy i jak zauważył usterkę, albo w jakich okolicznościach błąd występuje. Poproś żeby opisał, jak wykonuje czynność, która ten błąd powoduje. Postaraj się unikać technicznego żargonu. Klienci go zwykle nie rozumieją i czują się z tego powodu głupio, albo irytują się, a to nie wpływa na ułatwienie komunikacji i przyspieszenie rozwiązania problemu.

  1. Rozrysuj problem i/albo opowiedz go na głos

Czasami do rozwiązania problemu przydaje się graficzne rozrysowanie problemu, więc miej pod ręka kartkę i ołówek. Jeszcze lepiej jeśli można to z kimś przegadać (metoda żółtej kaczuszki). Jeśli mówimy coś na głos, używamy innych rejonów mózgu do rozwiązania problemu. W moim odczuciu jest to jeden z lepszych sposobów weryfikacji problemów i rozwiązań.

Jeśli zrozumienie problemu sprawia Ci trudności, zrób sobie krótka przerwę na szklankę wody, coś słodkiego, albo krótki spacer, niekoniecznie kawę. Jeśli zadanie jest skomplikowane i możesz je odłożyć na następny dzień, to zrób to. To nieprawda, że trzeba ślęczeć nad czymś, dopóki się tego nie rozwiąże. Jeśli nie umiesz zostawiać niedokończonych rzeczy, zmuś się. Świeży mózg, który przespał się z problemem o wiele łatwiej wpada na dobre rozwiązania.


To teraz idę na tę przerwę…

Jak pisać regularnie? 5 rzeczy, które pomogły mi napisać 400 artykułów w 4 lata

Jak regularnie pisać?

Jeśli płacisz za multisporta, ale go nie używasz, albo za siłkę i tłumaczysz sobie, że “od jutra już na pewno zacznę”, albo “od jutra będę jeść mniej cukru”, to prawdopodobnie znasz dokładnie to uczucie, z którym zmagałam się przez te cztery lata. Jutro zacznę. Jutro napiszę.

Front-end, które mam w opisie na Linkedin, to tylko część mojej codziennej pracy. Od wielu lat piszę także teksty reklamowe i blogowe. Przez ostatnie cztery lata opublikowałam ponad 400 przeróżnych artykułów, nie licząc tych, które tylko redagowałam. Łatwo policzyć, że przez te 54 miesiące napisałam przynajmniej jeden tekst w każdym tygodniu. Czy to dużo czy mało, czy były lepsze czy słabsze, to nie ma większego znaczenia, bo ja teraz nie o tym. Najtrudniej było utrzymać regularność publikacji i wiem, że problem systematyczności dotyka wszystkich. 

Mam kilka sposobów na to, jak regularnie pisać i ogólnie ułatwiać sobie tworzenie treści:

  1. Rób notatki.

Przede wszystkim w trakcie zbierania materiałów do artykułu, czy czytania książki do recenzji, na bieżąco zapisuję spostrzeżenia. Zwykle są to urwane myśli, bez polskich znaków, pojedyncze słowa, czy jakieś tematy do sprawdzenia później. Znacznie łatwiej zredagować i wykorzystać gotowe fragmenty, niż pisać je z pamięci. Nie oszukuję się, że tym razem na pewno zapamiętam jakąś myśl. Do robienia notatek wykorzystuję Google docs, które mam zsynchronizowane na wszystkich urządzeniach. Dzięki temu zawsze mam je pod ręką.

  1. Korzystaj z metody małych kroków.

Gdy czuję, że mam już wszystkie informacje, ale nie mogę usiąść do pisania od razu, to zdarza mi się stale odkładać to na później. Wdrukowane nie do końca prawdziwe przekonanie, że potrzebuję dużo czasu na pisanie, zniechęca mnie do powrotu do tekstu. Wtedy wykorzystuję “baby steps”, czyli metodę małych kroków. Staram się skupić myśli tylko na najbliższej wykonywanej czynności, np. “Dobra, to teraz tylko otworzę edytor, otworzę plik i przeczytam surowe notatki”. To jest proste. Po otwarciu edytora i przeczytaniu notatek jest mi zdecydowanie łatwiej przejść od razu do kolejnego małego kroku, czyli wymyślenia pierwszego zdania.

  1. Napisz pierwsze zdanie.

Zacząć tekst jest najtrudniej, ale i na to jest sposób. Jak wymyślam pierwsze zdanie? Piszę cokolwiek. Pierwsze, co mi przyjdzie na myśl. Najczęściej jest to proste zdanie twierdzące w stylu: 

{tematTekstu, fraza SEO} to/jest {rzeczownik/przymiotnik, np. książka} + {w skrócie opis, np. fabuła} oraz/albo {jakaś ocena lub fakt, np. cienka książka, która opowiada o pewnym muzyku jazzowym, który urodził się na statku i nigdy z niego nie zszedł}

  1. Dopracuj pierwsze zdanie.

To pierwsze “wymuszone” na rozgrzewkę zdanie najczęściej jest do kitu, więc zaczynam myśleć nad tym, żeby je jakoś urozmaicić, wykombinować coś oryginalniejszego i zabawić się słowem. Cały czas jednak staram się pamiętać, żeby wybalansować potrzebę SEO i zaciekawienia prawdziwego czytelnika, ponieważ uważam, że SEO to jedno, ale tekst powinien być skierowany do ludzi, bo to do nich docelowo pisze. Od tego momentu praca już właściwie sama powoli idzie.

  1. Zapisuj, dopiero później redaguj.

Nawet jeśli nie mam w danej chwili pomysłu na przerobienie pierwszego zdania, zwykle pojawiają mi się inne spostrzeżenia. W trakcie pracy nad tekstem zapisuję wszystko, co mi przychodzi do głowy. Na tym etapie “papier” naprawdę wszystko zniesie. Najważniejsze to wyrzucić z siebie potok myśli. Później “tylko” to redaguję, bo powtórzę, że moim zdaniem o wiele łatwiej redagować jakiś tekst, niż pisać go od nowa. “Tylko redaguję” jest w cudzysłowie, bo to też jest czasami nie łatwa praca, ale to już temat na oddzielny tekst.

Tych kilka wskazówek pomogło mi “zmusić” się do rozpoczęcia pracy nad tekstem i regularnego publikowania przez ostatnie cztery lata m.in. na drugim moim blogu, na którym recenzuję książki (przeczytana.com).

To nie są wielkie tricki i wiedza magiczna, ale nie muszą być. Siła tkwi w prostocie.